Archiwum lipiec 2004


lip 28 2004 to save Her sauf Elle
Komentarze: 3

Zasypiam w bezsenności. Życie robi się proste; jak zwykle myję się. Dokładnie, by nie zapomnieć o pieprzyku pod prawą piersią i szyji pod włosami. Idę do łóżka i sprawdzam z tyłu, czy nie ma pająków. Kładę się. A później przewracam się z boku na bok powoli zasypiając. Powolutku. Zwykle po trzech godzinach przestaję to robić, kładę się na plecach i leżę, patrząc na nieliczne światła samochodów odbijane na ścianie sufitu. Lęże i patrzę. a później? Leżę z zamkniętymi oczami, w końcu im też się należy odpoczynek. Właściwie to cały czas myślę. Dzisiaj przemyślę kwestię zaufania. Prezydentowi nie można ufać, tym bardziej reżyserowi - oboje manipulują tłumem pokornych owieczek. Manipulacja. Mój tato mną manipuluje, w ogóle rodzina, brat, dziadek, mama... Znajomi, przyjaciele (?!), zwykli ludzie - więc komu ufać, jeśli każdemu zależy tylko na własnym interesie?  Dalej leżę. po cichutku, już teraz się nie wiercę, przewrażliwienie, że kogoś obudzę włączyło zasilanie. Ale wciąż leżę ze sztywno zacisnietymi pwiekami. Później moje myśli zbiegają na zupełnie inne tory: 'A może by pójść umyć się jeszcze raz? Zęby - czy nie zapomniałam o tej szczelince między piątką a czwórką? A może jakąś książkę sobie wziąźć? Nie, książka odpada ze względu na oczy, komputer też. W sumie to i tak nie mam zamiaru dożyć sędziwego wieku, więc może jednak ta książka? Ale nie chcę być ślepa za dwa lata...' itd. I znowu leżę. Która może być? W jak najcichszym ruchu obracam głowę by spojrzeć na zegarek. Trzecia! Dopiero po trzeciej, cóż żesz, czas stanął?! Zwyklę budze się o szóstej, albo kilka minut później.

Codziennie czas stoi, najczęściej między północą a czwartą. Staremu poczciwemu Czasowi nie dziwię się, że potrzebuje chwili wytchnienia, tylko czemu akurat wtedy, kiedy każda minuta nabiera tej ohydnej woni pożądania śmierci?

klapcio : :
lip 21 2004 Zbyt ciężka się czuję, by móc latać....
Komentarze: 4

Spanie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jakoś ostatnio kiepsko mi wychodzi.

Przeprowadzałam dzisiaj staruszka przez ulicę. Szedł tak małymi krockami, że nogi mi sie plątały. Z ust śmierdziało mu alkoholem. Drugie zdanie jakie do mnie powiedział, zaraz po tym jak poprosił o przeprowadzenie przez ulicę, brzmiało "Dwa dni temu żona mi umarła." i następne "Nie mogę się pozbierać". W torbie miał kolejne piwo. Ręce mu się trzęsły, cały się trząsł... Zastanawiałam się jak wejdzie na drugie piętro jak po równym ledwo szedł.

Takie małe nic nieznaczące zdarzenie, uświadamiające, że wciąż za dużo czuje, zbyt lekko poddaje się odruchom.

klapcio : :
lip 16 2004 uDar
Komentarze: 1

 

“Dąb jest drzewem. Róża jest

kwiatem. Jeleń jest zwierzęciem.

Wróbel jest ptakiem. Rosja jest

naszą ojczyzną. Śmierć jest

nieuchronna.”

 

 

                                                                    P.Smirnowski

                                                                                                  (podręcznik gramatyki rosyjskiej)

 

 

klapcio : :
lip 05 2004 "Zapraszam państwa do gazu..."
Komentarze: 3

Łapie doła, od tak sobie siedzę i piszę, maluję, czytam (ogromne ilości) i czasami drapię się w nos. Jak widać nie prezentuje się to dość ciekawie, ale nie mam na nic ochoty. Znaczy ochotę mam tylko nie na to, co mogę dostać. Jak zwykle moje ambicje leżą gdzieś wysoko i czekają na dofinansowanie. Produkuję kolejną półkę niespełnionych marzeń i niedopracowanych pomysłów.  

a Ty?       Co robisz?

Chciałabym znowu spotykać na spacerach tych wszystkich ludzi do których już się przyzwyczaiłam. Teraz są nowi, jacyś inni, trochę dziwni. W ogóle (jak to się do cholery pisało?!) znowu się wszystko zmieniło, a ja jak zwykle nie zdążyłam zanowtować tego dawnego zgiełku w pamięci. Zginął mi gdzieś, a ja tylko pamiętam, że był. Był inny, swoiski, a ten jest nowy i nieznany...

klapcio : :