Archiwum grudzień 2004


gru 25 2004 Lalki są niepoczytalne
Komentarze: 4

 

Mam zimne palce od mrozu, który jeszcze nie przyszedł.

Coraz dalej do wiosny.

Byłam na czterech (sprofanowanych) wigiliach. O mało nie wypiłam barszczu winiary i nie zajadłam uszka z kapustą.

 

Zawsze wiedziałam, że miłość jest niezdrowa. Moja raz do roku objwiana miłość do grzybów i tym razem źle się skończyła po zjedzenniu uszek z grzybami, pierogów z grzybami, sosu grzybowego, zupy grzybowej i wyjedzeniu grzybków z przypiekanego boczku. Reszty potraw wigilijnych nie lubię.

 

Życzenia:

‘nawzajem’.

Nie myślcie, że to ja je wymyśliłam.

 

Pinokio nadal jest drewniany.

 

A we mnie smutno. Bo nie zdążyłam ze wszytskim. Bo nie ma już niczego na co chciałabym zdążyć. Życie stało się takie proste.  

 

klapcio : :
gru 13 2004 Bez tytułu
Komentarze: 6

 

‘IDZIE WIOSNA’

 

 

 

klapcio : :
gru 07 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

Zza lustra

 

 

Czuła się jak mgiełka. Trywialna kropelka deszczu unosząca się pośród miliardów takich kropeczek. I była już zmęczona tym wiecznym wiszeniem w powietrzu. Z jednej strony jakaś trąba dmała, że jest jedyna i niepowtarzalna. A z drugiej przecież otaczały ją tłumy, spośród których nie znalazła ani jednego różniącego się od niej obłoczka wody.

Przyszło jej do głowy, że ludzie doszli już tak daleko. Było wiele skrzyżowań i wiele dróg. Przez każdą z nich wciąż przetaczają się tłumy. Tylko od czasów średniowiecza, ścieżek  namnożyło się tyle, że już nie ma na nich korków. Są bezbożne, rozpustne, niewierne, cudotwórcze, jakie tylko chcemy.. Ludzie pozwalają sobie na coraz więcej, widzą więcej. Można zrezygnować z Boga, miłości, celu w życiu, można odebrać sobie życie. Ale czy ktoś wpadł na to, że nas może wcale nie być? Zupełnie jak Boga. Albo możemy być częścią jakiegoś większego ustroju czy organizmu. Takiego, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jesteśmy i bez nas nie mógby funkcjonować. Albo gra lub koszmar ze sterowaniem odgórnym. Zastanawiała się czemu ludzie nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą tak zwyczajnie nie istnieć. Wzrok, dotyk to nie wszystko. Zmysły potrafią świetnie mylić.

Zmęczenie przytuliło ją do poduszki i zasnęła. Lubiła swoje sny o krowach i lasach, pozwalały jej wstać z uśmiechem na twarzy.

 

klapcio : :
gru 06 2004 Bez tytułu
Komentarze: 2

Monotypia n`1

 

Stał w kręgu znajomych zajęty rozmową, rzadko podnosił wzrok. Ograniczał się do patrzenia w dół, na buty. Wciąż te same; zamszowo-brązowe, brudne, ulubione. I choć pokój był pełny, tyle twarzy i tyle dziwnych przedmiotów, to on wciąż wracał do starych znajomych butów. Ale mówiąc do przyjaciół, patrzył na Nią. Stała obok lampy. Miała delikatnie skrecone włosy, latające gdzieś za nią, zupełnie jakby żyły włanym życiem. Rzucała spojrzenia brązowymi oczami, ukrywającymi szaleństwo i trwogę, zwykłymi, ale dziwnie mądrymi. Okrągła twarz przysłonięta zielonym szalem i normalne szare jeansy. Śmiała się, rozmawiając z duchami. Półcień lampy podkreślał jej kontur ciała.

Był zawstydzony jej widokiem. Wynurzała się z czerwonych kłębów dymu tytoniowego i patrzyła mu prosto w oczy, płosząc go. Wkurzało go to, że coraz częściej ją widuje. Pojawiała się w najmniej oczekiwanyh momentach, zabijając spokój i podniecając do granic. Wszystko zaczęło się miesiąc temu, gdy zobaczył ją tańczącą w rytm muzyki. Miło się na Nią patrzyło. Później spotakał ją na szkonym korytarzu, szarą i nieidealną. Wtedy korytarz był pusty, a ona, nie widząc go, biegła gdzieś przed siebie. Kobieta w ruchu to co innego niż statyczna postać. Zaczął unikać jej i usilnie szukać, zgubił się... a później już sama pojawiała się w głowie, na imprezach,  przy śniadaniu, w rozmowach i wzrok coraz częściej spadał na buty, jedyną pewną i stałą rzecz. Teraz uwolnił się od Niej, chwilowo. Jednak zbyt często pustoszyła jego myśli tak jak teraz. Nie wiedział, o czym mówili i czemu patrzą na niego wyczekującym wzrokiem. 

 

klapcio : :