mar 12 2004

Bez ładnych łączeń zdań, they go to...


Komentarze: 2

 

Nie mogłam znaleźć tej kości na barku, o którą się zwykle zapieram, zasypiając na czyimś ramieniu. Oprócz tego ma gładkie usta i dziwnie zawinięte fałdy skóry pod nosem. Jest niechlujny. Tylko zapach ma taki...      odpowiedni. Nie odnajduje się w tej rzeczywistości. Stworzył swoją. Czasami pozwala mi jej dotknąć. Wtedy piasek zaczyna chrzęścić w jego systemie. Jestem mu wdzięczna.

'Trzymasz moją rękę, puść'. 'Już, jeszcze tylko chwilka'. Siedzieliśmy na krawężniku, nie piliśmy piwa, udawaliśmy normalnych i było niefajnie. Kwestia przezwyczajenia. Czasami mi się śni, wtedy rozmawiam z nim. A jak już przyjdzie milczymy oboje. Wpatrzeni w krawężniki, lub w wielką spadającą kulę słońca. Nie lubię go. Tylko spotkania; niestandartowe, podniecające i trzymające napięcie. Podoba mi się to, że nie muszę się pilnować kiedy jestem z nim. Cała rozmowa zwykle opiera się na gestach. 

 

klapcio : :
błę.gli.
15 marca 2004, 17:18
tam tara ram tam tam
crimson squirrel
13 marca 2004, 09:30
'Loners of the heart, wait speak with me around, earth moves'

Dodaj komentarz