gru 10 2002

Któregoś dnia usłyszą i zobaczą... Szkoda,...


Komentarze: 2

Ona – tak, to było dzisiaj, nie wiedziałam jak jej pomóc, siedziała na korytarzu i płakała, mogłam tylko podać husteczkę... nie pytałam dlaczego, ani nie pytałam za co? Bałam się, że mi nie odpowie, siedziałam przy niej na zatłoczonym korytarzu i tylko ja widziałam, że płacze... i tak nie byłam w stanie nic zrobić, nie mogłam pomóc...! Mimowolnie oddalamy się od siebie, a może nigdy nie ufałyśmy sobie, jednak przyjemnie było żyć w tej świadomości, że może na mnie polegać... Kolejny spalony most.... kolejny? Tak, poprzednie pozapadały się wcześniej, każdy miał swój czas i miejsce, każda poznana osoba miała swój most, który musiał się spalić... Dzisiaj jej most zatonął w zgliszczach, ugasiła wszystkie niedopałki..., powiedziała żegnaj, a w oczach miała radość z wypowiedzianego słowa. Jak łatwo spalić wszystkie mosty, drogi do innych światów, jak trudno je  odbudować... Pomieścić w swoim życiu miejsce na to co było... Miło było ją poznać, miło było poznać tych poprzednich, którzy przed nią przekreślili drogi do siebie, lecz dzisiaj czas zostawić ten ślad i ruszyć dalej na poszukiwanie nowej drogi, może tym razem ciekawszej...

 

 

klapcio : :
11 grudnia 2002, 11:12
Nie ma takiego mostu, którego nie można odbudować!!!! :)
A.
10 grudnia 2002, 20:02
jesli sie bardzo chce i stara.. mozsy zawsze mozna odbudowac... wkoncu nie da sie odbudowac tylko zdrowia zycia i tej tak zwanej milosci - reszte sie da...

Dodaj komentarz