fini
Komentarze: 3
W jej oczach widział tylko lustro wody. Słonej, niedostępnej, gorzkiej i zarazem pięknej. Była piękna jak płakała. Smutek pasował do jej twarzy dużo bardziej niż złość czy gniew. Wtedy ją kochał, i jednocześnie nienawidził siebie za to, że kocha ją tylko wtedy, gdy ona płacze. Wtedy robiła się jak maskotka, rosły jej mięciutkie włoski i chciał ją tulić. Jej oczy nagle stawały się pełne, a usta wywijały się na zewnątrz.
Nie mógł oderwać od niej oczu i tak bardzo bał się, że to ją w końcu zirytuje. Chciał na nią patrzeć. Dotykać ją. Głaskać i pieścić. Być z nią.
Uchylił drzwi i wyszedł.
Dodaj komentarz