lis 30 2002

Nie ma jak przynudzanie ....


Komentarze: 0

 

Miłość – powszechnie znany problem literatury, nie tylko polskiej, ale także zagranicznej.

Jeden z najbardziej wybujałych tematów. Można o niej pisać i pisać i jeszcze raz pisać, czasami wydaje się, że nie ma końca (tak właściwie to wg mnie ma, bo wszystko ma swój koniec np. kij- ma, aż dwa). Wiele nastolatków (czyt. ja) poświęca całe godziny (wręcz doby) na durne przemyślenia na tematy miłosne... np. ja – jestem osobą, która nie wierzy w miłość, lecz jest świadoma tego że kiedyś w nią uwierzy, tylko teraz rękami i nogami broni się przed miłością. Dlaczego? (znowu o niej myślę...wrrrr....) otóż dlatego, że przewierca mnie strach...wszystkie historie miłosne kończą się tragicznie: rozstanie, ból, bla, bla, bla itd., etc.(tak na marginesie – ponoć nieźle potrafię znajdować beznadzieje powody).Gdy tylko czuje, że zbliża się postać, która mogłaby zostać powszechnie uznana za kogoś bliższego memu sercu, zamykam się przed tą osobą, a klucz do mego serca połykam...(te sposoby z bajek są najlepsze :)

Po za tym uważam, że w dzisiejszych czasach miłość jest zbyt przereklamowana. Wszystkie środki masowego przekazu, pokazują ją jako coś wspaniałego, nie dając dojść do głosu myślą.

Które z pewnością mówiłyby „ nie, wcale tak nie jest, miłość nie jest jak płatek wirującego śniegu na lekkim wietrze...”. Miłość jest bardzo wspaniałym uczuciem, jednak człowiek powinien mieć szansę samemu to ocenić, zanim usłyszy tysiące innych, nie zawsze zgadzających się z prawdą wypowiedzi. Z kolei człowiek, który zasłyszał opowieści o miłości z np. telewizji, kina czy radia, stwarza sobie obraz czegoś co może w jego przypadku nigdy nie zaistnieć. Ludzie zostali otoczeni przez to uczucie; 95% filmów, reklam, plakatów, piosenek itd. są oparte na miłości, ludzie zewsząd otoczeni, dążą do pseudomiłości (czyli powielania zaobserwowanych w środkach masowego przekazu schematów dotyczących miłości), bo sami nie zdają sobie sprawy z tego czym ona jest. Żeby tego nie nazwać przykrym, nie będę tego nazywać...

Może powinnam zakończyć to beznadziejne przynudzanie o miłości, bo sama nie wiem za bardzo o czym piszę i dlaczego to robię... No więc, na zakończenie podam tylko jedno małe zdanie: Pisząc tą notką miałam nadzieję, że wymyślę jakiś bardziej sensowny powód tego, że nie wierzę  w miłość, jednak nie wyszło... trudno...

 

 

klapcio : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz