Archiwum czerwiec 2003, strona 1


cze 16 2003 Podłość
Komentarze: 13

 

Jest mi zimno. Tak bardzo zimno. Zimniej.

Pierś mnie boli. Od koncertu. Coś jest nie tak. Nie pójdę do lekarza. Nie powiem, ukryję. Tak. Będzie lepiej.

Kilka słów rzuconych na wiatr. Moich pustych słów. Brrr...  . Nie ta droga też jest zła, trzeba się cofnąć. Może kiedyś trafię na stały grunt.

Opowiedziała mi pewna historię o motylach. Siadała na trawie i patrzyła, a one ją otaczały. Krążyły wokół, jak stado sępów. Tylko to było coś zupełnie innego niż sępy. Sępy straszyły, a te motyle cieszyły. Zostawiały ten ślad na twarzy, uśmiech. O tym uśmiechu mówiła. A mówiła dużo. Starała się go opisać, ale wciąż nie mogła. Słowa ją ograniczały. Znała myśli, znała uczucie, ale nie wiedziała jak je wyrazić. Jak spróbować je przekazać. Nie udało się jej. W końcu wyszło na to, że pokazywała tylko spowolnionym ruchem ręki łąkę, na którą przylatywały motyle. Obsiadały każdego kto się tam znalazł, a ludzie później próbowali opisać jak się wtedy czuli. Plątali się w swoich myślach. Kłócili się. Błądzili. Szukali słów. Tych słów, których nikt jeszcze nie wypowiedział. A ją ogarniała żałość. Zrozumiała, że takich słów nie ma, a ten kto by wymyślił jakiekolwiek słowa i nimi próbowałby opisać to uczucie, spłaściłby to.

 Język(słowa) przeszkadza(ją w) porozumiewaniu. Najlepiej od razu się go wyzbyć. Nie wiem czemu ludzie ubzdurali sobie, że jest inaczej.

       Dalej jest mi zimno, ale przynajmniej biust jus mniej boli. Kolejny brutalny powrót do rzeczywistości. Dobranoc Smerfy.

 

klapcio : :
cze 15 2003 Odpływam, marzenia są bardziej wciągające...
Komentarze: 8

 

Chyba marzę o licencji na zabijanie, ale to zupełnie chwilowe. Mam nadzieję. Bo jakoś nie odpowiada mi myśl o tym, że będę chodziła z bronią w ręku i trzaskała kogo się da. Tak jakoś broń do mnie nie pasuje. Zabijanie. Do tej pory udzielało się tylko jako zabijanie samej siebie, ale to chyba nic szczególnego. W końcu trzeba pozbyć się tej niepotrzebnej już części ciała, myśli, mózgu, czy czego tam chcecie. Naturalna kolej rzeczy – wyeliminować niepotrzebne, stare, zużyte. Później trzeba to ładnie nazwać, bo znowu zabijanie się kojarzy. Wiecie; dużo krwi, straty, ludzie tych słów nie lubią. Ale jak się powie, że zmiany są potrzebne, że następują powoli, to już zupełnie co innego. No więc doświadczona Renia kończy swój `przydługaśny` wywód o zabijaniu, pesymistycznym akcentem, zupełnie nie związanym z notką – KURWA. Dobranoc Smerfy.

 

klapcio : :
cze 12 2003 Nie komentuj proszę... Ja tylko musiałam...
Komentarze: 8

 

Denerwuje się. Zmieniam szkołę. Nie, właściwie to jeszcze jej nie zmieniam. Nie, właściwie to już jej nie zmieniam. Nie wiem. Nic nie wiem. To najbardziej przeraża. Zostawia taką nieogarniętą pustkę w głowię, i pozwala jej na wymyślanie przeróżnych strasznych rzeczy. Byłam tam. W nowej szkole. Tej do której nie będę chodzić. Wygląda jak barak więzienny. A ludzie tam byli tak słodko niezorientowani, że się rzygać chciało. Bałam się. Nie, pomyłka – boje się. Zmiany otoczenia, tego, że po raz pierwszy będę jeździła na dwójach, że nie wytrzymam poziomu, że zgłupieję, że jakimś przypadkiem nie wbiję się w towarzystwo. Jest wiele powodów, dla których boję się tej zmiany. Zresztą wakacje z książką od francuskiego też specjalnie mnie nie uszczęśliwiają. A właśnie tak to będzie wyglądało, jeśli moje papiery znajdą się w na biurku dyrektorki. Nie chcę takich zmian /rodzice nazwali to terapią wstrząsową/. Nie chcę też dreptać w miejscu. Mam swoje małe marzenia, chcę je spełnić, a ta szkoła z pewnością by mi to ułatwiła. Kolejna sprzeczność. Nie, to już nie są sprzeczności, dawno nimi przestały być – to zwykłe niezdecydowanie. To taka mała cecha, która od dawna mnie dręczy. Przez nią człowiekowi trudniej jest poświęcić cokolwiek na rzecz czegoś nowego, nieznanego. Zacznie dziesięć tysięcy razy rozważać wszystkie rozwiązania, a zajmie mu to tyle czasu, że owa możliwość już dawno zniknie. Nie chcę, żeby to się tak skończyło. I chyba największy problem w tym, że ja sama nie wiem co chcę.

Brakuje mi teraz przytulanki. Objąć i móc powiedzieć, że nie mam żadnych wątpliwości, że jestem zdecydowana, silna. Kłamstwa się nie liczą. Przestały się liczyć, gdy mój ojciec zaczął okłamywać, jawnie. Nic się nie liczy. Chcę swoją przytulankę...

 

klapcio : :
cze 12 2003 Śpij dobrze
Komentarze: 4

 

 

Nie można znaleźć serwera

Odśwież

Zamknij

Pieprz się

 

 

 

chciałam napisać coś twórczego

ale biorąc pod uwagę,  że wszystko jest głupie

to, to też raczej nie może być mądre

 

klapcio : :
cze 09 2003 Shrink
Komentarze: 10

 

Nie ma mnie.

Nie ma mnie.

Nawet nie długo trzeba było się przekonywać.

Po prostu nie było mnie i tyle.

Piękna chwila.

 

 

klapcio : :